+1
Wagus 13 listopada 2015 20:13
Toskania na naszej liście "must see" znajdowała się już od bardzo, bardzo dawna. W 2013 roku podjęliśmy pierwsze próby zorganizowania wyjazdu w ten region Włoch, plany jednak się pozmieniały i ostatecznie wylądowaliśmy na Lazurowym Wybrzeżu. Oczywiście niczego nie żałujemy, bo co się odwlecze to nie uciecze, ale trzeba przyznać, że trochę czasu nam to zajęło, by znów powrócić z tematem Toskanii.



Toskania ponownie pojawiła się na tapecie w tym roku, dzięki atrakcyjnym cenom biletów lotniczych z Krakowa do Bolonii. Początkowo mieliśmy się zatrzymać tylko we Florencji, z upływem czasu nasz plan jednak dojrzał i prócz Florencji, postanowiliśmy jeszcze odwiedzić San Gimignano, Sienę oraz Pienzę. Mieliśmy także okazję pozachwycać się malowniczymi krajobrazami regionu Chianti oraz Val d'Orci.



Nasz wyjazd miał miejsce w terminie od 22 do 27 września, by móc swobodnie przemieszczać się po tej bajecznej krainie zdecydowaliśmy się na wypożyczenie auta, co było bardzo dobrym pomysłem, gdyż nasz program był bardzo napięty.
W dzisiejszym poście opiszę tylko jeden dzień z naszej toskańskiej przygody, podczas którego wybraliśmy się na poszukiwanie najpiękniejszych toskańskich kadrów.
Pierwszym naszym celem była Pienza. Już z oddali dało się ją zauważyć, widok ten spowodował, że z niecierpliwością przebieraliśmy nogami. Bardzo byliśmy ciekawi czym zaskoczy nas kolejne toskańskie miasteczko, wpisane nie bez powodu na listę UNESCO.



Gdy wkroczyliśmy na teren starego miasta, pierwsze co zauważyliśmy to cisza i spokój panujące na ulicach miasteczka. Ilość przewijających się tędy turystów, w porównaniu do Florencji czy Sieny, była tak niewielka, że od razu to miejsce przypadło nam do gustu. Wreszcie na spokojnie mogliśmy przyjrzeć się zabytkowym kamienicom, przepięknym zabytkom oraz bez presji i pośpiechu pospacerować to tu, to tam.









A spacer był naprawdę przyjemny, zwłaszcza wzdłuż miejskiego muru, z którego rozpościerała się bajeczna panorama. Widoki te były idealnym wstępem przed dalszą częścią naszej wycieczki.





Gdy opuściliśmy Pienzę ruszyliśmy na poszukiwanie kadru z "Gladiatora". Ci którzy uwielbiają ten film na pewno kojarzą finałową scenę oraz moment, kiedy umierający Maximus przenosi się myślami do swojego rodzinnego domu. Scena ta została nakręcona u podnóża Pienzy.
By odnaleźć to miejsce należy udać się z Pienzy w kierunku gospodarstwa agroturystycznego Terrapille. My, przy pomocy GPS-a, dotarliśmy tu bez problemów. Widok, który na nas czekał zapierał dech w piersiach, brakowało jedynie zbóż na znajdujących się dookoła polach. Oczywiście postanowiliśmy pokonać całą tą trasę na własnych nogach, auto zostawiliśmy przy kościółku, niedaleko drogowskazu kierującego do gospodarstwa. Szybko okazało się, że porzucenie samochodu było dobrym pomysłem, gdyż przejazd po szutrowej drodze nie należałby do najbardziej komfortowych.















Kolejnym naszym celem był cyprysowy zygzak. Droga ta uwieczniona została na licznych toskańskich pocztówkach, my też postanowiliśmy ją sfotografować. By ująć ją w całej okazałości musieliśmy wejść w głąb pola, gdzie niemiłosiernie wiało, jednak nie daliśmy się tym małym niedogodnościom. A oto efekty





By ją odnaleźć trzeba udać się z Pienzy w stronę Monticchiello. Zaraz za znakiem informującym o wjechaniu do tej miejscowości należy skręcić w pierwszą drogę po prawej stronie, przy drodze znajduje się drogowskaz kierujący do gospodarstwa agroturystycznego Riposati. Po przejechaniu kilku metrów, gdy tylko skończy się ogrodzenie gospodarstwa znajdującego się po lewej stronie, ujrzymy ten słynny zygzak.



Następnie pojechaliśmy w stronę San Quirico d'Orcia, niedaleko tej miejscowości znajduje się samotna willa, która jest jednym z najczęściej fotografowanych kadrów w Val d'Orci. Jej zdjęcie znajduje się nawet na okładce naszego przewodnika. Podobno miejsce to jest bardzo oblegane przez fotograficznych zapaleńców, nam jednak nie było dane się o tym przekonać, gdyż byliśmy sami.









Na sam koniec udaliśmy się do centrum miasteczka San Quirico d'Orcia. Tutaj również panowały niesamowite pustki. Spędziliśmy tu bardzo miło nasze popołudnie, najpierw rozkoszując się typowymi, toskańskimi daniami w tamtejszej restauracji, a później przyglądając się procesowi oddzielania winogron od kiści.





Dzień dobiegał końca, więc trzeba było wracać do Sieny, tak właśnie zakończyło się nasze tournee po Val d'Orci.
Zapraszam także na naszego bloga http://rodzinniedookolaswiata.blogspot.com

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

maxikq 14 listopada 2015 00:01 Odpowiedz
Ładne fotki, też muszę się kiedyś wybrać :-)!
wagus 14 listopada 2015 09:18 Odpowiedz
maxikqŁadne fotki, też muszę się kiedyś wybrać :-)!
Dzięki ! Jak najbardziej polecamy !